Po tej roli usłyszał o nim świat. Największym problemem okazały się zarobki
Okazuje się, że za wielkimi projektami wcale nie musi iść równie duża wypłata. Przekonał się o tym Elijah Wood po udziale w głośnej i uwielbianej przez widzów na całym świecie serii "Władca Pierścieni". Mimo to aktor wciąż wraca wspomnieniami do pracy na planie i opisuje ją jako "najlepsze doświadczenie w życiu".
"Władca Pierścieni" to jedna z najbardziej ikonicznych trylogii w historii kina, która jest oparta na powieściach J.R.R. Tolkiena. Historia opowiada o przygodach Froda Bagginsa, młodego hobbita, który zostaje powiernikiem Pierścienia - potężnego artefaktu, który może zniszczyć świat. Razem z drużyną, składającą się z przedstawicieli różnych ras Śródziemia, wyrusza na niebezpieczną misję, by zniszczyć Pierścień w ogniu Góry Przeznaczenia. Słynna trylogia to nie tylko interesująca fabuła, ale również imponujące aktorstwo. W roli Froda Bagginsa przez całą serię widzowie mogli podziwiać Elijaha Wooda.
Elijah Wood to kolejna gwiazda "Władcy Pierścieni", która zabrała głos w sprawie niewielkich gaży za udział w cenionej serii. W ubiegłym roku po raz pierwszy sprawę nagłośniła Cate Blanchett, która odegrała w serii rolę Galadriel. Choć filmy cieszyły się popularnością na całym świecie, dochód w żaden sposób nie przełożył się na wypłaty gwiazd.
"Nie był to rodzaj scenariusza, po którym można by spokojnie odpoczywać przez resztę życia" - powiedział Wood portalowi Business Insider podczas rozdania nagród Texas Film Awards.
Wood wyjaśnił, że reżyser Peter Jackson i firma produkcyjna New Line Cinema podjęli "prawdziwe ryzyko" w związku z adaptacją powieści J.R.R. Tolkiena w 1999 roku. Jednym z kompromisów podjętych w celu umożliwienia realizacji ambitnych zdjęć było to, że gwiazdom filmu nie przyznano zbyt wysokich pensji. Innym była umowa na nakręcenie wszystkich trzech filmów jeden po drugim, nie pozostawiając gwiazdom czasu na renegocjację kontraktów, gdyby filmy poradziły sobie dobrze finansowo. Jest to przykrą, choć powszechną praktyką w Hollywood.
Wood nie kryje smutku z powodu tego, że filmy, przy których pracował i którym pomógł dojść do globalnego sukcesu, nie przyniosły w zamian wysokich zarobków. Nie zmienia to jednak faktu, że do dziś są wspaniałym wspomnieniem, które otworzyło przed nim wiele nowych możliwości:
"Zaletą było to, że podpisywaliśmy również umowę na coś, co miało na zawsze stać się częścią nas [...] To wielki zaszczyt być powiązanym z tymi filmami i stanowią one jedne z najlepszych doświadczeń w moim życiu".
Zobacz też: Więcej Johna Wicka, kina wytrzymają. Zapowiedziano trzy nowe filmy